FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 HUMOR Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Pon 22:33, 28 Lis 2005 Powrót do góry

Był sobie facet, który miał motor. A ponieważ, bardzo lubił swój motor, to smarował go wazeliną, żeby mu nie zardzewiał podczas deszczu. I pewnego razu spotkał dziewczynę marzeń, on ja pokochał, ona jego jak to w bajkach bywa. I pewnego dnia ona zaprosiła go do siebie na obiad. Przed wejściem do jadalni uprzedziła go:
- U nas w domu jest taka tradycja, że kto się pierwszy odezwie po obiedzie zmywa naczynia, ta tradycja obowiązuje również gości. Tak więc pamietaj.
No więc zaczęli jeść, zjedli i siedzą i patrzą po sobie. Chłopak sobie myśli :
- Mmmm, pycha obiad trzeba by było podziękować, no ale nie będę przecież zmywał.
Dziewczyna sobie myśli:
- Zabrałabym go już do pokoju, ale nie mogę nic powiedzieć, bo będę musiała zmywać.
Matka myśli:
- Trzeba by już wstać, ale napracowałam się dzisiaj i nie chce mi się zmywać.
Ojciec myśli:
- Nic nie robiłem przez cały dzień to i zmywał nie bedę.
Mija pół godziny.
Chłopakowi się znudziło, wziął dziewczynę posadził na stole, podniósł jej spódnice, spuścił spodnie i użył sobie. Siada i myśli:
- UUUch, leżało mi to już od dwóch dni, trzeba by jej coś powiedzieć, bo to jakoś głupio, ale przecież zmywać nie bedę.
Dziewczyna myśli:
- Było extra trzeba by mu podziękować, ale to zmywanie....
Matka myśli:
- Nie miałam tego od 6 lat, trza by coś staremu powiedzieć, ale nie teraz, bo zmywać nie bedę.
Ojciec myśli:
- A to gnój, moja córkę przeruchał, a ja przez to zmywanie nic nie mogę powiedzieć.
Mija następne pół godziny.
Chłopak wziął mamusię na stół i powtórzył numer. Siada i myśli:
- Ale się spodliłem. Tu taka lacha, a ja jej matkę. Musiałbym się wytłumaczyć, ale...
Dziewczyna myśli:
- Świnia, najpierw ja, potem moja matka. Musiałabym mu coś powiedzieć, ale ...
Matka myśli:
- Ehhhh! jak dobrze, jak mu podziękować, jak nic nie można powiedzieć ?
Ojciec z pianą w ustach myśli:
- Moja córka, moja żona na moim stole, a ja nic nie mogę temu draniowi powiedzieć.
Nagle zerwał się deszcz. Chłopak wstaje od stołu, podchodzi do okna i patrzy jak jego motor moknie.
- He,he, dobrze, że go wysmarowałem wazeliną - myśli. - Jak przestanie padać to muszę go znowu posmarować.
I zaczyna szukać po kieszeniach puszki, i stwierdza, że zapomniał jej z domu.
- No trudno, zmyję te naczynia - myśli i pyta :
- Czy ktoś ma wazelinę?
Na co ojciec zrywa się i biegnie do kuchni :
- TO JA JUŻ POZMYWAM!



- Tyle się złego naczytałem na temat alkoholu - mówi Antek do kolegi - że wreszcie sobie powiedziałem, czas raz na zawsze z tym skończyc!
- Z piciem?
- Nie, z czytaniem.



Wujek Macieja był kiedyś na polowaniu w Afryce. Zabił tam pięć słoni, z czego dwa były żółte, a pozostałe trzy szare. Oto fragment jego opowiadania o sposobach polowania na słonie:
-... tak więc, jak ci zapewne Macieju wiadomo, szarego słonia łatwo złapać w pułapkę, a potem zabić. Jednak z żółtymi jest większy problem. Żółte słonie charakteryzują się tym, że lubią cytryny. Kupujemy więc kilka kulek, malujemy na żółto i wieszamy na drzewie rodzącym cytryny. Słoń przychodzi i myśli, że kulki to cytryny. W ten sposób robimy słonia na szaro. A szarego już łatwo złapać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
jacekk77
Moderator
Moderator



Dołączył: 14 Wrz 2005
Posty: 174
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 9:19, 29 Lis 2005 Powrót do góry

Mama, tata i synek wybrali się do cyrku. Gdy na arenie pojawił się słoń, tata poszedł kupić słodycze. Nagle chłopiec wstaje i wyciągając rękę, krzyczy: - Mamo, mamo, co to jest? Zaskoczona pytaniem mama odpowiada: - To jest ogon słonia. Syn jednak wykrzykuje dalej: - Nie! Pod spodem. Zakłopotana mama odpowiada: - Tooo... nic takiego. Wraca tata, ale zapomniał kupić napojów, więc idzie po nie mama. Gdy tylko się oddaliła, synek wiesza się ojcu na ramieniu. - Tato, tato, co to jest? - To jest ogon, synu. - Nie, pod spodem. - To jest siusiak słonia. Chłopiec chwilę się zastanawia, po czym mówi: - A mama powiedziała, że to "nic takiego". Ojciec z dumą rozpiera się na fotelu: - No cóż, synku. Tatuś trochę mamusię rozpuścił.


W środku działu kosmetycznego dużego sklepu stoi mężczyzna i rozgląda się. Podchodzi do niego ekspedientka i pyta w czym może pomóc.
– Szukam tamponów dla mojej żony.
Ekspedientka podchodzi do odpowiedniego regału,
po chwili wraca i ze zdziwieniem stwierdza, że klient stoi już przy kasie z kartonowym pudełkiem pełnym bawełnianych kuleczek kosmetycznych.
– Nie rozumiem, szukał pan tamponów.
– Bo, widzi pani, kiedy ostatnio moja żona szła na zakupy, prosiłem, żeby mi kupiła papierosy. I ona przyniosła mi paczuszkę tytoniu i bibułki, żebym sobie sam poskręcał. No więc pomyślałem, że ona teraz też może sobie sama poskręcać.


W USA trzy pary małżeńskie (jedno małżeństwo na emeryturze, drugie w średnim wieku, a trzecie to nowożeńcy) postanawiają zmienić wiarę i zgłaszają się do założyciela nowego kościoła. Ten każe im wstrzymać się od seksu przez dwa tygodnie i przyjść ponownie. Po tym okresie założyciel nowej religii pyta parę emerytów jak sobie dawali radę.
– Bez żadnego problemu.
Następnie o to samo pyta tych w średnim wieku.
– Przez pierwszy tydzień było ciężko, ale potem już OK.
Na koniec zwraca się do nowożeńców. Młody człowiek odpowiada:
– Wszystko szło całkiem dobrze dopóki moja żona nie upuściła puszki z farbą.
– Z farbą???
– Tak, i pochyliła się i jak zobaczyłem ten jej śliczny kuperek, to nie mogłem się po prostu powstrzymać i musiałem ją mieć – od razu, tam gdzie stała.
Lider nowej religii popatrzył na młodych z potępieniem.
– Nie macie tutaj wstępu!
– Tego się spodziewaliśmy. To samo powiedział nam wtedy kierownik działu „Mój ogród” w tamtym supermarkecie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pietiaschka
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 25 Paź 2005
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:18, 03 Gru 2005 Powrót do góry

Zenek z Kamilą czekali z konsumpcją do ślubu. Potem przez trzy dni nie wychodzili z łóżka. Na czwarty dzień Zenek przerwał na chwilę:
- Może byśmy się przewietrzyli? Co powiesz na króciutki spacerek?
- Dobra, ty weź gumy, ja poszukam jakiegoś koca...


Staruszka wchodzi do sklepu i mówi:
- Potrzebuję kilka rolek papieru toaletowego.
Młoda sprzedawczyni prezentuje na ladzie kilka gatunków papierów w różne wzorki i kolory.
- Który pani sobie życzy?
- Obojętnie - byle nie biały - bo się szybko brudzi.


Początek grudnia. Zima, śnieg, mróz. Przed Domem Kultury im. Józefa Piłsudskiego w Rykach siedzą dwaj kolesie i grają w warcaby. Podchodzi do drzwi kobieta (ok. 40 lat), mimo mrozu w krótkiej spódnicy, w krótkim futerku z pobliskich Zakładów Futrzarskich (własność Bogusława Bagsika). I zaczyna szarpać za klamkę.
- Mocniej do siebie – mówi jeden z grających.
Babeczka szarpie ile sił.
- Jeszcze mocniej trzeba – podpowiada drugi.
Babka szarpie, aż jej buzia poczerwieniała.
- Mocniej należy, ku*wa – wyjaśnia pierwszy warcabista.
Napięła się laska i... urwała klamkę. I zaryła twarzą w śnieg, nogami fiknęła, aż grający stęknęli z zachwytu, bo majtki koronkowe zobaczyli.
A wtedy z Domu Kultury wyszedł gościu.
- Chamy wy jedne! Czemuście nie powiedzieli, że drzwi się otwierają do wewnątrz?! – sapie laleczka.
- A bo myśleliśmy, że pani klamka potrzebna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 22:53, 06 Gru 2005 Powrót do góry

- Panie kelner, co macie do jedzenia?
- Proponuję pieczeń husarską...
- A co to ja huzar, żebym jadł huzarską?
- To może pieczeń wieprzowa?
- O tak, bardzo proszę.



Pan pułkownik ułanów został zaproszony przez panią Zosieńkę na pierogi. Pani Zosieńka ustawiła przed nim pełen rondelek i pan pułkownik w oka mgnieniu zjadł pięćdziesiąt.
- Pyszne, pyszne! - zachwala, podkręcając wąsa.
- To może jeszcze jedną porcję pan zje?
- Oczywiście! - zatarł ręce pan pułkownik.
Teraz szło mu już znacznie wolniej. Gdy ostatni pieróg został na talerzu, pan pułkownik stęknął, otarł pot z czoła i mówi:
- Wystarczy pani Zosieńko. Zjadłem dziewięćdziesiąt dziewięć...
- Ale jeszcze jeden został. Czy nie smakują?
- Ja już naprawdę dziękuję.
- Ależ dlaczego panie pułkowniku?
- No bo widzi pani Zosieńka, ten dziewięćdziesiąty dziewiąty jeszcze mi przez gardło nie przeszedł, a na pierwszym już siedzę...


W zakładzie fryzjerskim uczeń goli klienta. Niechcący zaciął go, a szef widząc to zamachnął się, chcąc go za karę uderzyć. Uczeń zrobił unik, a cios spadł na klienta. Po przeprosinach, znów uczeń goli, ale ręce trzęsą się mu ze strachu i ponownie zaciął klienta. Szef podbiegł, zamach ręka, uczeń zrobił zwód i znów cios dosięgnął biednego klienta. Po przeprosinach, dalej uczeń goli, ale jest już tak zdenerwowany, że nie może utrzymać brzytwy w rękach, która wysmykując się, obcięła siedzącemu ucho. Wystraszony klient chcąc uniknąć następnego ciosu szepnął:
- Kopnij pan to ucho pod stół, bo jak szef zobaczy to mnie chyba zabije.


Do gabinetu ginekologicznego wchodzi młoda kobieta, w środku zastała dwóch mężczyzn w białych fartuchach.
- Ja na badania !
- Niech się pani rozbierze.
Najpierw jeden z mężczyzn ja przebadał, a potem drugi.
- I co ? W porządku ? - pyta pacjentka.
- Nic złego nie zauważyliśmy, ale niech pani lepiej poczeka na lekarza, bo my tu tylko okna malujemy !


Miedzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim miał się rozegrać turniej bokserski. Jednak dzień przed turniejem zawodnik radziecki złamał sobie rękę podczas treningu. Na to jego trenerzy sobie myślą: "Jeśli nikogo nie postawimy na ringu, to co sobie pomyślą o nas Amerykanie! Musimy kogoś niezwłocznie znaleźć!". I poszli szukać. Patrzą, a tu Iwan orze pole. Trenerzy podeszli do niego i mówią:
- Iwan, jak wytrzymasz jedną rundę na ringu bokserskim, to dostaniesz 100 dolarów.
- Ano, wytrzymam... - odparł Iwan.
Nadszedł dzień rozgrywki. Trenerzy radzieccy ustawili Iwana na ringu i obserwują. Walka się rozpoczęła. Iwan stoi pośrodku i rozgląda się, bo przecież tu tak kolorowo, światełka, kamery, pełno ludzi, wszyscy patrzą się na niego. Tylko jakiś facet lata dookoła niego i bije go po twarzy.
Koniec rundy pierwszej. Trenerzy radzieccy podbiegli do Iwana i mówią:
- Iwan, jak wytrzymasz drugą rundę, to dostaniesz 200 dolarów!
- Ano, wytrzymam.
Rozpoczęła się runda druga. Iwan znowu się rozgląda dookoła, bo nigdy w życiu nie był na zawodach bokserskich. I znowu jakiś facet lata i bije go po twarzy.
Koniec rundy drugiej. Radzieccy trenerzy podbiegają do Iwana i mówią:
- Iwan, jak wytrzymasz trzecią rundę, to dostaniesz 500 dolarów!
- Wytrzymam, wytrzymam.
Runda trzecia. Iwan znowu się rozgląda i znowu jakiś facet biega dookoła niego i bije go po twarzy.
Koniec rundy trzeciej. Bardzo podekscytowani trenerzy podbiegają do Iwana i z entuzjazmem proponują:
- Iwan, jak wytrzymasz czwartą rundę, to dostaniesz 1000 dolarów!
- Teraz, k**** nie wytrzymam! Teraz mu wpier****! - odpowiada Iwan.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 21:49, 08 Gru 2005 Powrót do góry

Dyrektor firmy do przebywającego na wczasach pracownika napisał pismo :
- PPPPPPP
W odpowiedzi otrzymal list od tego pracownika:
- DUPA
Po powrocie dyrektor zaprasza go na dywanik ...
- To ja pisze elegancko Po Przyznaną Premię Proszę Przyjechać Pospiesznym Pociągiem, a Pan mi tu wulgaryzmy ?
- Ja ? Ależ jak ? Ja odpisałem Dziękuje Uprzejmie Przyjadę Autobusem.



W kinie trwa seans filmowy. Ciemno...
Nagle rozlega się oburzony damski głos:
- Czy nie mógłby pan położyć swojej ręki gdzie indziej?
- Mógłbym, ale robię to pierwszy raz i nie mam jeszcze tyle śmiałości..



Dyliżans pędzi przez prerię. Co pół godziny woźnica zatrzymuje pojazd, schodzi z kozła, otwiera drzwi, a potem głośno je zatrzaskuje, chociaż nikt nie wysiada ani nie wsiada. Za siódmym razem ktoś z podróżnych pyta o powód tych czynności.
- Konie myślą - tłumaczy woźnica - że ktoś wysiada i raźniej im się potem ciągnie...
W tym momencie siwek mówi do karego:
- Do licha! Na każdym przystanku wsiadają nowi pasażerowie! Coraz trudniej ciągnąć!



Przychodzi facet do restauracji i zamawia:
- Barman, dla mnie setka, dla orkiestry setka i dla ciebie setka.
Gdy przyszło do płacenia okazuje się, że facet nie ma pieniędzy, więc barman wyrzuca go kopniakami z lokalu. Na drugi dzień facet jak gdyby nigdy nic przychodzi i zamawia:
- Dla mnie setka i dla orkiestry setka.
- A dla mnie to już nie? - pyta się zgryźliwie barman.
- Dla ciebie nie, bo jak wypijesz to rozrabiasz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 22:30, 11 Gru 2005 Powrót do góry

Przychodzi baba do lekarza i mówi
- Włosy łonowe mi nie rosną.
A lekarz pyta:
- A jak często pani uprawia seks?
- Pięć razy dziennie. Ale czasem więcej.
- Proszę pani, na autostradzie trawa też nie rośnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 21:39, 13 Gru 2005 Powrót do góry

Nauczyciel historii wpada zdenerwowany do pokoju nauczycielskiego i mówi do dyrektora:
- Ech, ta 7B! nie wytrzymam z tymi baranami! Pytam ich kto wziął Bastylię, a oni krzyczą, że to nie oni!
- Niech się pan tak nie denerwuje, uspokaja dyrektor, może to rzeczywiście ktoś z innej klasy.


- Chciałbym prosić o rękę pana córki.
- A z żoną już pan rozmawiał?
- Tak, jest niezła, ale wolę córkę


Spotyka się dwóch facetów, jeden mówi:
- Kurcze, powiedz mi co mam zrobić, mam problem z teściową, wchrzania się do każdej dyskusji, kłócimy się, nie mogę dojść z nią do ładu.
- Spoko, kup jej samochód, teraz jest dużo samochodów, wypadki, zabije się gdzieś.
- o.k.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
- Chryste, aleś mi doradził.
- Co się stało?
- Posłuchaj, nie dość, że straciłem kasę na samochód, ona żyje i prowadzi jak szatan to jeszcze ma 3 kierowców na sumieniu.
- A jaki jej samochód kupiłeś?
- No, syrenkę.
- Boś głupi, trzeba było jaguara, to by już nie żyła.
- o.k. teraz kupię jaguara.
Spotykają się po dwóch tygodniach:
- Rany julek, jaki jestem szczęśliwy!
- Co, nie żyje? A nie mówiłem?
- Uffff, wreszcie nie żyje, a najbardziej mi się podobało, jak jej głowę odgryzał.


Idzie dwóch łepków przez pustynię, no i jak to na pustyni chce im się pić. Docierają do budki.
- Ma pan coś do picia? Wodę?...
- Nie, nie mam.
- A co pan ma?
- Paliwo rakietowe...
- No dobra, niech będzie...
I strzelili sobie po lufie paliwa rakietowego.
Powtórzyło się to jeszcze parę razy, zanim dotarli do końca pustyni. W końcu jednak pustynia się skończyła i każdy pojechał do swojego domu. Jakiś czas później jeden dzwoni do drugiego:
- Cześć stary! Srałeś juz?
- Cześć. Jeszcze nie, a co?
- To jak będziesz srał, to trzymaj się mocno kibla, bo ja dzwonię z Marsa!


Dwaj koledzy po pracy wybrali się do knajpy na wódkę. Późno w nocy wracają do domu przez park. Stanęli pod drzewem aby się odlać. Jeden z nich patrzy ze zdumieniem, że ten drugi ściągnął spodnie, podniósł jedna nogę do góry i sika jak pies.
- Władek, czy ty oszalałeś?!
- Wcale nie, po prostu on mnie ostatnio zawiódł gdy byłem w łóżku z kapitalną babką i od tego czasu nie podaję mu ręki...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pietiaschka
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 25 Paź 2005
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:44, 14 Gru 2005 Powrót do góry

70 letni staruszek przychodzi do lekarza i mowi ze ciagle slyszy w uszach natretne gwizdy.
- Panie doktorze - mowi - nieh mi pan pomoze bo ciagle slysze gwizdy w uszach!
Lekarz:
- A ile pan ma lat?
- Noo, 70...
- To co bys pan, do cholery, chcial slyszec brawa?! Smile

Pewna pani w późnośrednim wieku skarżyłą sie swojemu lekarzowi, że jej mąż to już dawno nic z tych rzeczy.
- A z Viagrą pani próbowała?
- Gdzie tam. Mój stary to nawet aspiryny nie weźmie bo on nie nie uznaje proszków
- To niech go pani przechytrzy. Prosze mu rozpuścić proszek w kawie. Kawa ma intensywny smak. On nic nie poczuje, a viagra na pewno zadziała

Podczas kolejnej wizyty lekarz pyta się:
- No i jak było?
- Strasznie. Jak tylko wypił tej kawy wstał, zrzucił wszystko ze stołu, oparł mnie o blat, zdarł ze mnie majtki i zaczął mnie gwałcić
- No to wspaniale! Przecież o to chodziło!
- Taaak. Tylko w McDonaldzie to się już chyba nigdy nie bedziemy mogli pokazać


Stoi dwóch Rabinów na Placu Świętego Piotra, zapatrzonych w Bazylikę.
Po dłuższej chwili jeden do drugiego:
- Popatrz ... a zaczynali od stajenki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Nie 19:10, 18 Gru 2005 Powrót do góry

Przed bitwa pod Grunwaldem spotykaja sie obie armie. Zadowoleni z tego,
ze sie wzajemnie odnalezli urzadzaja imprezke. W krzyzackim obozie
wszyscy urznieci w trupa, klina klinem popychaja, sytuacja trwa kilka dni.
Pewnego poranka budzi sie Wielki Mistrz Ulryk von Jungingen i odbierajac
podawana mu flaszke, pyta slugi:
- Co to my dzisiaj mamy?
- Dzisiaj ma byc bitwa, Wielki Mistrzu...
- O k...a... - powiedzial skacowany Mistrz przecierajac twarz.
Gdy juz po paru glebszych Mistrz zaczal kontaktowac, doszedl do wniosku,
ze zamiast wymordowywac sie wzajemnie mozna by wystawic do walki po
jednym rycerzu z obu stron i wygra ta strona, której rycerz zwyciezy.
Nie bedzie musialo tylu ginac. Jak pomyslal - tak zrobil.
Wyslali wiec kolesia z dwoma mieczami (czy dwóch gosci z jednym
mieczem?) z poselstwem do Polaków. A tam... balanga na calego! Trzeba
znalezc Jagielle! Po pewnym czasie odnalezli go w koncu najebanego w
stogu siana. Przystal na wszystko co mu powiedzieli...
Teraz trzeba wybrac odwaznego do walki. Krzyzacy nie mieli z tym
wiekszego problemu - wybrali oczywiscie Zygfryda de Loewe -
najmezniejszego z meznych. Byl to rycerz z drewna nie strugany. 3,80
wzrostu, 2,40 w barach. Teraz trzeba znalezc dla niego konia. Niestety,
jakiego by nie przyprowadzili, to albo sie zalamywal albo Zygfryd
kolanami o ziemie szorowal... Sytuacja beznadziejna. Na szczescie Wielki
Mistrz mial znajomosci u Hannibala.
-Masz tu ode mnie tego sloniokonia - na pewno bedzie dobry.
Rzeczywiscie, teraz to Zygfryd nawet stopami ziemi nie dotykal. Kolejny
problem to miecz: szukaja i szukaja, ale zaden nie jest dobry.
Najwiekszy miecz jaki znalezli w calych Prusach to Zygfryd w trzech
palcach trzymal! To przeciez bez sensu! Poszli wiec do kowala, aby wykul
odpowiednie oreze. Kowal wykul najpotezniejszy miecz jaki istnial -
siedmiometrowy! Zygfryd zwazyl go w reku, jak machnal, to za jednym
zamachem scial 14 debów! No, tym to moge walczyc!
Pozostala jeszcze zbroja. Jakiej by nie znalezli to albo za mala, albo
jakas taka lekka... Ostatecznie stary znajomy kowal wykul odpowiednia
zbroje dla Zygfryda. Zajebista plytówka - pasowala jak ulal, zdobiona
zlotem i nader wszystko wytrzymala. Zygfryd byl gotowy do walki.
Tymczasem w obozie Polaków ten sam problem. Jagiello szuka ochotnika,
ale nikt sie nie zglasza. Król postanawia wziac ich sposobem - polewa
dodatkowa porcje miodu (wiele razy). Niestety, nawet totalnie najebani
nie chca walczyc. Jagiello poszedl do starego druha - Zawiszy Czarnego.
Niestety, ten nie byl skory do opuszczania domu.
- Ubrudze sie tylko, jeszcze moze mi sie cos stac... Daj mi spokój!
Kolejny byl Macko z Bogdanca - ale ten równiez nie byl chetny.
- Tu Jagienka na mnie czeka, a ja sie bede gdzies po jakis polach bitwy
chedozyl? Nie ma mowy!
Nastepny Jurand - ale ten ma oczy wylupane! BEZNADZIEJA! Zalamany Król
wzial sznur i poszedl do lasu sie powiesic. Idzie i nagle widzi: jakis
kurdupel - metr dwadziescia - konus taki, ubrany w marna skórzana
kurteczke, z zardzewiala szabelka u pasa, opiera sie o drzewo i napruty
jak worek... spawa. U Króla pojawila sie iskierka nadziei, takie male
swiatelko w tunelu. Podchodzi i pyta, czy ten sie zgodzi na walke.
- No pewnie! - odpowiedzial napierdolony totalnie glos. Nie byl w stanie
powiedziec nic wiecej.
Teraz trzeba go wyposazyc. I tu problem. Jakiego konia by nie znalezli,
to dla malego Polaczka olbrzym. Nie utrzymalby go nawet. Olali sprawe.
Teraz miecz. Niestety, nawet najmniejszego nie byl w stanie uniesc.
Wyluzowali. Jeszcze zbroja. Ale jakiej by nie przyniesli, to dla naszego
bohatera jak dom wielka - popijawy by mógl w srodku urzadzac. Dali se
siana. Zostawili mu tylko to co mial - cienka skóre i przerdzewiala
szabelke. Na koniec poprosili tylko o jedno:
- Po wszystkim mozesz robic co chcesz, ale w dzien bitwy, na Boga,
przyjdz trzezwy!
Slonce wzeszlo, obie armie stoja naprzeciwko siebie. Z szeregu
krzyzackiego wylania sie wspanialy rycerz. Ale gdzie Polak???... Szukaja
go i szukaja. W koncu znalezli - oczywiscie nawalony jak dzwonek.
Mimo to tanio skóry nie sprzedamy. Cuca go i wypychaja.
Na ugietych nogach, zataczajac sie wychodzi na pole bitwy. Naprzeciw
niemu wielki Zygfryd de Loewe w blyszczacej zlotem zbroi, z wielgachnym
mieczem, na poteznym sloniokoniu. Spina wierzchowca i rusza do ataku.
Pedzi z ogromna predkoscia, ziemia drzy pod kopytami sloniokonia, drugie
slonce blyszczy na zlotej piersi Zygfryda (wielki miecz zaslania to
pierwsze).
Jagiello wytrzezwial natychmiast i pojal co zrobil. "Ja pier....!
Przeciez on zaraz zmiazdzy naszego i wpadnie w nas - rozniesie nas w
puch. Jestesmy juz martwi!" - pomyslal zaslaniajac twarz.
- W NOGI, k...a, W NOGI!!! - krzyczy Król i wszyscy rura gdzie popadnie.
Zygfryd de Loewe na swym sloniokoniu wpada na kurdupla Polaka - huk,
trzask, uniósl sie tylko kurz i dym...
Wielki Mistrz podjezdza na miejsce potyczki, aby pogratulowac swojemu
zwyciestwa. Kurz opada, a tu straszny widok: sloniokon lezy z obcietymi
nogami, parenascie metrów dalej Zygfryd (cale piszczele ma pokrwawione),
a Polak, tak schlany, ze ledwo stoi na nogach mowi:
- Gdyby król nie kazał "W NOGI", to bym cie k...a zajebal..."


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 9:32, 20 Gru 2005 Powrót do góry

Do pracy przy hodowli zwierząt zgłasza się pewien facet. Dyrektor hodowli pyta go co potrafi.
- Może zainteresuje pana fakt - odpowiada interesant - że rozumiem mowę zwierząt.
- Taa? - pyta zdziwiony dyrektor - to chodźmy do krówek, zobaczymy co pan potrafi.
Wchodzą do krówek a tu krasula "Muuuu!"
- Co ona powiedziała?
- Ze daje 10 litrów mleka a wy wpisujecie tylko 4.
- O kurde! Ale chodźmy do świnek.
Wchodzą do świnek a tu "Chroń, chroń!"
- A ta co powiedziała?
- Że daje 5 prosiąt a wy wpisujecie 3.
- O ja pier.... Chodźmy jeszcze do baranów.
W drodze przez podwórko mijają kozę a ta "Meeeee!"
- Pan jej nie słucha - szybko mówi dyrektor - to było dawno i byłem wtedy pijany...



---------OooO---------

W małżeńskim łożu namiętna scena erotyczna. Nagle rozlega się głośne
pukanie do drzwi wejściowych. Przerażona kobieta krzyczy:
- Jezus Maria, to mąż!
Mężczyzna, nie zwlekając, wskakuje pod łóżko. Po dłuższej chwili
absolutnej ciszy wyczołguje się spod łóżka, siada na jego skraju,
wzdycha, ociera pot z czoła i mówi:
- Eh, widzisz, żono, oboje mamy zszarpane nerwy...


---------OooO---------

- Jaka jest różnica między męską, a kobiecą logiką?
- Męska jest słuszna, kobieca - ciekawa.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Śro 21:38, 21 Gru 2005 Powrót do góry

Dziennikarka skierowana do biura w Jerozolimie zajmuje mieszkanie z
oknami skierowanymi na historyczną Ścianę Płaczu. Każdego dnia kiedy
spogląda przez okno, widzi starego Żyda z brodą energicznie się
modlącego. Ponieważ z pewnością jest on dobrym tematem na wywiad,
dziennikarka udaje się w pobliże ściany i przedstawia się staruszkowi.
Zadaje pytanie:
- Przychodzi pan każdego dnia do ściany, od jak dawna pan to robi i o co
się modli?
Mężczyzna odpowiada:
- Przychodzę tutaj, by się modlić każdego dnia od 25 lat. Rano modlę
się za pokój na świecie i za braterstwo ludzi. Idę do domu, piję
filiżankę herbaty, wracam i modlę się o wyeliminowanie chorób i zaraz
z ziemi. I o to co bardzo, bardzo ważne, modlę się o pokój i
zrozumienie między Izraelczykami i Palestyńczykami.
Dziennikarka jest pod ogromnym wrażeniem.
- I jak pan czuje się z tym, że przychodzi tutaj każdego dnia przez 25
lat i modli się za te wspaniałe rzeczy? - pyta.
Starszy mężczyzna odpowiada spokojnie:
- Jakbym mówił do ściany...


---------OooO---------

Student medycyny odbywa staż w Pogotowiu Ratunkowym. Odbiera telefon,
zgłoszenie do wypadku. Po chwili mkną w karetce - on, pielęgniarka i
oczywiście kierowca-sanitariusz. Stres, trema, wilgotne dłonie.......... W
pewnej chwili kierowca kurczowo łapie się dłońmi za gardło, zaczyna charczeć
i wybałuszać oczy. Pielęgniarka bez namysłu z całej siły wali go w głowę
walizeczką z medykamentami, po czym wszystko się uspokaja. Student ze
zdziwienia nie może wypowiedzieć słowa......Po chwili sytuacja się powtarza:
kurczowy chwyt za gardło, ochrypły głos, piana z ust, wychodzące z orbit
oczy......Znów w ruch idzie walizka i znów kierowca zachowuje się normalnie.
Student nie wytrzymuje:
- Co się Panu stało!? Może jakoś mogę pomóc?
- Eeee....niee.... Ja tylko tak się z siostrą drażnię..... No, bo wczoraj jej mąż się powiesił.....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pietiaschka
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 25 Paź 2005
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:52, 24 Gru 2005 Powrót do góry

...Pamiętam, że kiedy byłem mały, to mama zawsze mówiła, jak bardzo jej przykro, kiedy na naszym oknie kuchennym rozbijały się wróble. Mam wrażenie, że nie była całkiem szczera. Gdyby naprawdę źle się z tym czuła, to wystawiłaby karmnik na zewnątrz...


Mała dziewczynka wybrała się z ojcem do fryzjera. Stanęła obok fotela fryzjerskiego, w momencie gdy fryzjer obcinał włosy tacie. Dziewczynka jadła brzoskwinię. Fryzjer uśmiechnął się i mówi:
- Kochanie, będziesz miała włosy w swojej brzoskwini.
- Wiem - odpowiada dziewczynka - i urosną mi piersi...

Żyła sobie stara panna.
Miała łóżko.
Całe życie bała się, że spod łóżka wyjdzie facet, zerwie z niej łaszki i ją zgwałci.
Gdy skończyła 65 lat, stara panna kupiła sobie drugie łóżko.
Żeby podwoić szanse.


Idzie leśniczy, patrzy: wilk kudłaty, pochylony nad czymś małym, czerwonym, mruczy coś niewyraźnie. Podchodzi bliżej... jeszcze bliżej... i wreszcie słyszy:
- ... babcię zjebcie, babcię...
Jak nie huknie na wilka rozwścieczony pracownik leśny:
- Czyś ty och*jał, wilk? Krasnoludki do gwałtu namawiasz? Na staruszce! Zboczenie w lesie szerzysz...
Wilk odwrócił się powoli, w łapie dziewczę drobne ściskając, zdziwionym wrokiem leśnika obrzucił i wybuczał:
- Diee, coś pad, padie leśdiczy, ja katar bab, do Kapturka Czerwodego bówiłeb...
Leśniczy odetchnął z ulgą.



Opowiada Czesław jak było na safari:
- ... a kiedy raz dopadł mnie lew, to tylko powąchał i se poszedł. Pewnie pomyślał, żem słoń.
- A czemu słoń, Czesław?
- Bo zrobiłem wtedy kupę jak słoń.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Czw 19:41, 29 Gru 2005 Powrót do góry

Jest rok 1943. Niezwyciężona armia niemiecka prowadzi pacyfikację rosyjskich wsi. Z czasem zaczęło to ich nudzić, więc wpadli na pomysł aby urozmaicić sobie zadanie. Weszli do kolejnej wsi, kazali wszystkim stanąć w jednym miejscu i rzekli:
- Chłopy - my was wszystkich zaraz zabijemy, ale jest szansa aby się uratować. Jeżeli baba rozpozna swojego chłopa po przyrodzeniu, to my puszczamy tę parę wolno.
Chłopy po namyśle zgodzili się. Niemcy kazali się im rozebrać do naga i założyć na głowę worki po ziemniakach.
Idzie pierwsza BABA:
- Nie moj, nie moj, nie moj, nie moj, moj! - i trafiła.
Idzie druga :
- Nie moj, nie moj, nie moj, moj! - i tez trafiła.
Niemcy drapią się po głowie, zastanawiają, co jest? - ale nic. Idzie trzecia:
- Nie moj, nie moj, moj! - i znowu jest!
W tej sytuacji dowódca Niemców zagadnął do swoich żołnierzy:
- Coś tu jest jakiś szwindel, wróg nas przechytrzył, ale my nie jesteśmy głupi, więc ty Hans rozbieraj się, wkładaj wór na głowę i stawaj między chłopy - pokrzyżujemy im plany.
Hans rozebrał się, założył wór i puszczają kolejną babę:
- Nie moj, nie moj, nie moj, nie z naszej dierjewni, nie moj, moj !




Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi:
- Boże spraw, żeby ta istota miała chrześcijańskie uczucia.
Na to lew przyklęka, żegna się i mówi:
- Boże pobłogosław ten dar, który zaraz będę spożywał.


Wpada do biura Kowalski, tak jak stworzył go Pan Bóg, na głowie kapelusz, w ręku teczka. Kierownik krzyczy:
- Czyście Kowalski zwariowali, nago do pracy?!
Kowalski:
- Panie Kierowniku, bo to było tak: byłem na balandze u mojej znajomej. W pewnym momencie gaśnie światło i słychać hasło - krawaty na żyrandol. Światło się zapala, wszystkie krawaty na żyrandolu. Gaśnie światło, hasło - Panie do naga. Zapala się, wszystkie Panie nago. Znowu gaśnie światło, hasło - Panowie do naga. Zapala się - Panowie nago. Gaśnie po raz kolejny, hasło - Panowie do roboty... No to złapałem teczkę i kapelusz i przybiegłem.



Bandyta dostał się do piekła. W sumie nie jest tam tak źle, dobre żarcie, pełno alkoholu, wszyscy się świetnie bawią, chodzi pełno lasek. Bandzior chciał se jedną taką podebrać, więc pyta się Lucyfera, czy może (nie chciał się na starcie narażać najwyższej instancji). Lucyfer nie ma nic przeciwko temu.
Facet więc bierze jedną laskę i za krzaki. Po minucie wyskakuje spanikowany i bierze drugą. Po następnej minucie wraca do Lucyfera mocno zdenerwowany i mówi:
- Lucyferze, ale one nie mają dziur!
- I na tym właśnie polega piekło!




W pociągu Kolei Transsyberyjskiej konduktor złapał gapowicza. Ponieważ w pobliżu nie było stacji a na zewnątrz mróz i tajga, nalał go po mordzie i poszedł dalej. Po dwóch dniach ponownie konduktor spotyka tego samego gapowicza, a ponieważ warunki są takie same, znów leje biedaka po mordzie i idzie dalej. Podróżni którym żal zrobiło się bitego podróżnego zapytali:
- A daleko pan jedzie?
- No jak morda wytrzyma to jadę do Władywostoku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
pietiaschka
Zaawansowany
Zaawansowany



Dołączył: 25 Paź 2005
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:15, 29 Gru 2005 Powrót do góry

Mamo, skąd się biorą dzieci?
- Bocian je przynosi.
- A kto r*cha bociana?


Spotykają się dwie przyjaciółki przy windzie.
- Co ty Zośka taka mokra i czerwona?
- Wyobraź sobie kilkanaście minut temu idę sobie przez park, a tu nagle zza drzewa wychodzi facet w długim płaszczu, staje wprost, rozchyla obie połówki płaszcza i demonstruje mi ogromnego ptaka.
- I co zrobiłaś ?
- Jak to co ? Zaczęłam biec ile tylko sił w nogach! Biegłam, biegłam, ale on był szybszy.
- I co ? No mów!
- Zebrałam wszystkie siły, by biec jeszcze szybciej, lecz nie dogoniłam go niestety.


Pewien mężczyzna wyszedł wieczorem wyrzucić śmieci gdy z okna na piętrze w domu sąsiada wyleciała zużyta prezerwatywa i z plaśnięciem wylądowała na jego czole. Otrząsnąwszy się aż z obrzydzenia udał się wściekły do owego sąsiada i zaczyna łomotać w jego drzwi.
- Czegóż pan tak walisz w te drzwi?! - wrzasnął sąsiad otworzywszy.
- Kto tam jest u pana na piętrze?
- To nie pański interes, panie wścibski! Ale jeśli chcesz pan wiedzieć, to są tam moja córka z moim być może przyszłym zięciem!
Facet wręcza mu prezerwatywę mówiąc:
- Może to i nie moja sprawa, ale chciałem tylko żeby pan wiedział, że pański być może wnuczek właśnie wypadł z okna...


Młoda dziewczyna z wizytą u ginekologa:
- Meine junge Frau! Jest pani w ciąży - stwierdza po badaniu lekarz.
- To niemożliwe! Jeszcze nigdy nie spałam z mężczyzną!
- Proponuję, by się pani jednak głęboko zastanowiła, czy rzeczywiście tak było - radzi doktor.
- Nie ma co się zastanawiać! Chociaż... ale to niemożliwe! Powiem panu, doktorze, że mam jednego znajomego lotnika. Ale on tylko pokazywał mi, jak tankuje się samolot w powietrzu...

- Kochanie dzisiaj nakarmiłam głodnego i dałam mu 10zł.
- Zupę jadł?
- Całe dwa talerze!
- To uczciwie zapracował na tę dychę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
nanok
Moderator
Moderator



Dołączył: 27 Sie 2005
Posty: 345
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: lubelskie

PostWysłany: Wto 23:16, 03 Sty 2006 Powrót do góry

Jeśli uważasz, że kobiety to słaba płeć, spróbuj w nocy przeciągnąć kołdrę na swoja stronę.


---------OooO---------

Jeżeli boisz się utyć - wypij przed jedzeniem setkę. Usuwa uczucie strachu.


---------OooO---------

Myśliwy poszedł na polowanie i zobaczył zająca. Podszedł na 50 metrów,
przymierzył, strzelił. Dym się rozwiał, zając dalej siedzi. Podszedł na 20
metrów - to samo. Zdenerwował się, przyłożył zającowi lufę do głowy,
strzelił... Dym się rozwiał, zając wstaje, otrzepuje się i
mówi:
- Poj*bało cię?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin